niedziela, lipca 22, 2012

Warzywa d'aucy

Ostatnio zaszalałem i kupiłem ładnie opakowane, mrożone warzywa d'aucy: "Fit mix brokułowy" i "Fit mix fasolowy". Szaleństwo przejawiało się w tym, że już raz kupowałem warzywa tej marki i wydawało mi się, że musiałem trafić na jakąś trefną parię. Ale po kolei.
"Fit mix brokułowy" d'aucy kusi na opakowaniu pięknymi różami brokuła zielonego, ale nie tej odmiany "chmurkowej", a "stożkowej" (ta obietnica skusiła mnie do zakupu). Po rozpakowaniu okazało się, że dość istotną częścią zawartości opakowania okazał się bardzo rozdrobniony odpad warzywny (średnica ok. 1 cm), na który składały się również same łodygi kalafiorowe i brokułowe, a brokuł "stożkowy" okazał się tradycyjnym, chmurkowym (chyba, że nie rozpoznałem go wśród w tej drobnicy). Do tego część róży wyglądała, jakby pochodziła z warzyw zwiędniętych (brązowe przebarwienia).
"Fit mix fasolowy" też szału nie zrobił. Bardzo drobno pocięta fasola (może to zaleta) i dużo kawałków nadpsutych.
Przy poprzednich moich zakupach (brokuł mrożony), przeżyłem podobny zawód. Brokułki mniejsze, niż u konkurencji z niższej półki cenowej. Może taka filozofia firmy. Drobno pokrojone jest piękne? Obecnie lepiej zaopatrzyć się na bazarku i samemu drobno pokroić. A zimą...? Wybierać konkurencję. I nie koniecznie tą markową i drogą. Bo w końcu brokuł jest brokułem. Czy to w mrożonkach lidlowych, realowych (albo innych "niefirmowych").

środa, grudnia 28, 2011

Herbatka z kwietnia i takie tam....

Wychodząc na przeciw oczekiwaniom licznym czytelnikom niniejszego bloga (których pozdrawiam) odpowiem, że herbatka kwietniowa ma się dobrze i na stałe weszła do mojego menu. Dwa miesiące temu ruszyłem na spinnig i zeszło mi z wagi 3 kg bez jakiejkolwiek diety.

A takie tam zaprezentuję poniżej (w kolejności chronologicznej).


Bardziej mi odpowiada wersja 2 (barwą głosu i ogólną interpretacją). Ale wersja 1 ma pewien fantastyczny moment na słowie "signore" o 2:45. Szybko zredukowane ff do pp i przytrzymane... Po prostu grrrrr!

niedziela, września 18, 2011

poniedziałek, września 12, 2011

Kruszynki oszukańczym kruszynkom nierówne.

Stosunkowo niedawno w Biedronce zmieniono dostawców produktów biedronkowych. W wyniku tego znikło kilka fantastycznych produktów (np serek vitello z czekoladą), a kilka zastąpił chłam. Tego ostatniego przykładem jest zmiana, jakiej uległy "Kruszynki" - kruche ciasteczka rodem z Cukierni Mistrza Jana. Dotychczasowe opakowanie z dużym mnóstwem ciastek zastąpiło jeszcze większe, oszukańcze opakowanie z małą ilością ciastek. Zmianą na lepsze może być "poszerzenie" oferty smakowej o jeden wariant więcej (podobno z belgijską czekoladą). Wczoraj miałem okazję spróbować wersji rodzynkowo-czekoladowej oraz orzechowo-czekoladowej. Ciastko w tej chwili składa się z ciastka z toną sztucznego aromatu. Obrzydliwość. Ilość aromatu jest na prawdę przesadzona. Do tego ciastka pakowane są w opakowania 3 x 2 zagłębienia, z czego 5 zagłębień jest dwu-ciastkowych, a 1 jedno-ciastkowe (dlatego piszę o oszukiwaniu w nowych kruszynkach Biedronkowych) .
Beznadzieja :(

wtorek, sierpnia 23, 2011

Mieszacz 2.0

Dzisiaj ukończyłem wersję 2.0 mojej pracy nie-magisterskiej. Jestem dumny z jej działania, chociaż pozostawia wiele do życzenia. W tej chwili przy pomocy tego narzędzia będę uzupełniać słownik. W tzw. międzyczasie będę, w miarę możliwości czasowych, dopisywać moduły analizujące składnię.
A najfajniejsze w tym wszystkim, że zostało to zrobione dzięki cierpliwości, naciskom i wsparciu pewnego nie mającego celu w życiu, hobby, itp... człowieka.

niedziela, sierpnia 07, 2011

Harry Potter 3D

Kolejny wpis z serii "test konsumencki". Wczoraj byłem na ostatnim Harrym Potterze. W 3D, oczywiście. W moim dotychczasowym życiu byłem na 4 filmach zrobionych w tej technologii: "Załoga G", któreś Transformersy, "Avatar" i ostatni film o HP. W przypadku tych ostatnich dwóch tytułów nie widzę żadnego, poza zyskami, uzasadnienia stosowania 3D. Jedyną sceną z Avatara, gdzie 3D pokazało swą moc było spotkanie dwójki głównych bohaterów, wokół których fruwały wokoło pyłki jakiejś rośliny. Z kolei w Harrym, jedyną taką sceną była śmierć Voldemorta. Czyli 2-3 minuty podniosły cenę seansu o 10 PLN - bzdura i wyciąganie kasy od ludzi. Ciekawe, czy można by zareklamować taki seans z tytułu niezgodności towaru z umową? Co do dwóch pierwszych wymienionych filmów - one wręcz ociekały od efektów 3D. Non stop coś wylatywało zza głowy widzów, coś spadało "przed" ekran, itd...

Nadziewane ciasto drożdżowe "Agnello"

Dzisiaj się skusiłem na powyższe. Tylko i wyłącznie dlatego, że było w pormocji. Ciasto drożdżowe 750g ("nadziewane") z polewą i posypką na wierzchu. Cena normalna, to około 25 PLN za opakowanie, co, w przypadku ciasta drożdżowego, jest przesadą (wychodzi około 33 PLN za kilogram). W mojej ulubionej cukierni szczecińskiej z Basenu Górniczego, której sława krąży po cały mieście, zajepiiiiiiiiiiiiii ciasto drożdżowe z owocami (nie owockiem co jakiś czas) i innymi dodatkami, kosztuje połowę mniej. Ale do rzeczy.
Ciasto owe to, zasadniczo, sama słodka drożdżówka nadziana pionowymi porcjami czekolady, której jest jak na lekarstwo. W ramach testów wciągnąłem 1/3 opakowania w nadziei na dokrojenie się do czekolady. Udało mi się w ostatnim kawałku dotrzeć do 2 pokładzików czekoladowego nadzienia.
Moja opinia o tym produkcie nie będzie zbyt entuzjastyczna. Ciasto idealne na drogi, słodki zapychacz. Wydaje mi się, że lepiej kupić sobie kawałek torta z lokalnej cukierni.

niedziela, maja 29, 2011

"Melancholia" L. von T.

W kinie byłem dziś. W filmie urzekła mnie muzyka. Poza weselem, ciągle przewijała się uwertura do "Tristana i Izoldy" R. Wagnera. Miodzio.
Poza tym film utrzymany w klimacie. Uśmiechnąłem się jedynie, jak kilku widzów o wyglądzie dresa/zsolarowanej blondyny opuścili film po pół godzinie.
Do rozpłynięcia się: