Pokazywanie postów oznaczonych etykietą test konsumencki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą test konsumencki. Pokaż wszystkie posty

niedziela, lipca 22, 2012

Warzywa d'aucy

Ostatnio zaszalałem i kupiłem ładnie opakowane, mrożone warzywa d'aucy: "Fit mix brokułowy" i "Fit mix fasolowy". Szaleństwo przejawiało się w tym, że już raz kupowałem warzywa tej marki i wydawało mi się, że musiałem trafić na jakąś trefną parię. Ale po kolei.
"Fit mix brokułowy" d'aucy kusi na opakowaniu pięknymi różami brokuła zielonego, ale nie tej odmiany "chmurkowej", a "stożkowej" (ta obietnica skusiła mnie do zakupu). Po rozpakowaniu okazało się, że dość istotną częścią zawartości opakowania okazał się bardzo rozdrobniony odpad warzywny (średnica ok. 1 cm), na który składały się również same łodygi kalafiorowe i brokułowe, a brokuł "stożkowy" okazał się tradycyjnym, chmurkowym (chyba, że nie rozpoznałem go wśród w tej drobnicy). Do tego część róży wyglądała, jakby pochodziła z warzyw zwiędniętych (brązowe przebarwienia).
"Fit mix fasolowy" też szału nie zrobił. Bardzo drobno pocięta fasola (może to zaleta) i dużo kawałków nadpsutych.
Przy poprzednich moich zakupach (brokuł mrożony), przeżyłem podobny zawód. Brokułki mniejsze, niż u konkurencji z niższej półki cenowej. Może taka filozofia firmy. Drobno pokrojone jest piękne? Obecnie lepiej zaopatrzyć się na bazarku i samemu drobno pokroić. A zimą...? Wybierać konkurencję. I nie koniecznie tą markową i drogą. Bo w końcu brokuł jest brokułem. Czy to w mrożonkach lidlowych, realowych (albo innych "niefirmowych").

poniedziałek, września 12, 2011

Kruszynki oszukańczym kruszynkom nierówne.

Stosunkowo niedawno w Biedronce zmieniono dostawców produktów biedronkowych. W wyniku tego znikło kilka fantastycznych produktów (np serek vitello z czekoladą), a kilka zastąpił chłam. Tego ostatniego przykładem jest zmiana, jakiej uległy "Kruszynki" - kruche ciasteczka rodem z Cukierni Mistrza Jana. Dotychczasowe opakowanie z dużym mnóstwem ciastek zastąpiło jeszcze większe, oszukańcze opakowanie z małą ilością ciastek. Zmianą na lepsze może być "poszerzenie" oferty smakowej o jeden wariant więcej (podobno z belgijską czekoladą). Wczoraj miałem okazję spróbować wersji rodzynkowo-czekoladowej oraz orzechowo-czekoladowej. Ciastko w tej chwili składa się z ciastka z toną sztucznego aromatu. Obrzydliwość. Ilość aromatu jest na prawdę przesadzona. Do tego ciastka pakowane są w opakowania 3 x 2 zagłębienia, z czego 5 zagłębień jest dwu-ciastkowych, a 1 jedno-ciastkowe (dlatego piszę o oszukiwaniu w nowych kruszynkach Biedronkowych) .
Beznadzieja :(

niedziela, sierpnia 07, 2011

Harry Potter 3D

Kolejny wpis z serii "test konsumencki". Wczoraj byłem na ostatnim Harrym Potterze. W 3D, oczywiście. W moim dotychczasowym życiu byłem na 4 filmach zrobionych w tej technologii: "Załoga G", któreś Transformersy, "Avatar" i ostatni film o HP. W przypadku tych ostatnich dwóch tytułów nie widzę żadnego, poza zyskami, uzasadnienia stosowania 3D. Jedyną sceną z Avatara, gdzie 3D pokazało swą moc było spotkanie dwójki głównych bohaterów, wokół których fruwały wokoło pyłki jakiejś rośliny. Z kolei w Harrym, jedyną taką sceną była śmierć Voldemorta. Czyli 2-3 minuty podniosły cenę seansu o 10 PLN - bzdura i wyciąganie kasy od ludzi. Ciekawe, czy można by zareklamować taki seans z tytułu niezgodności towaru z umową? Co do dwóch pierwszych wymienionych filmów - one wręcz ociekały od efektów 3D. Non stop coś wylatywało zza głowy widzów, coś spadało "przed" ekran, itd...

Nadziewane ciasto drożdżowe "Agnello"

Dzisiaj się skusiłem na powyższe. Tylko i wyłącznie dlatego, że było w pormocji. Ciasto drożdżowe 750g ("nadziewane") z polewą i posypką na wierzchu. Cena normalna, to około 25 PLN za opakowanie, co, w przypadku ciasta drożdżowego, jest przesadą (wychodzi około 33 PLN za kilogram). W mojej ulubionej cukierni szczecińskiej z Basenu Górniczego, której sława krąży po cały mieście, zajepiiiiiiiiiiiiii ciasto drożdżowe z owocami (nie owockiem co jakiś czas) i innymi dodatkami, kosztuje połowę mniej. Ale do rzeczy.
Ciasto owe to, zasadniczo, sama słodka drożdżówka nadziana pionowymi porcjami czekolady, której jest jak na lekarstwo. W ramach testów wciągnąłem 1/3 opakowania w nadziei na dokrojenie się do czekolady. Udało mi się w ostatnim kawałku dotrzeć do 2 pokładzików czekoladowego nadzienia.
Moja opinia o tym produkcie nie będzie zbyt entuzjastyczna. Ciasto idealne na drogi, słodki zapychacz. Wydaje mi się, że lepiej kupić sobie kawałek torta z lokalnej cukierni.

wtorek, kwietnia 26, 2011

Herbata-cudo: Pu-erh

Dzisiaj znalazłem w sieci, że owa herbata pomaga schudnąć bez stosowania żadnej diety. Na polskiej Wikipedii napisano, że bliżej niezidentyfikowane źródło francuskie przeprowadziło badania. W ich wyniku stwierdzono, że 88% osób poddanych eksperymentowi straciło w ciągu miesiąca (!!!) od 3 do 10 kg masy ciała bez zmian nawyków żywieniowych. Jedynie przez przestawienie się na herbatę Pu-erh. Zachwycony tymi badaniami zakupiłem 2 opakowania. Herbatę saszetkową (do pracy - łatwiejsza obsługa, ale droższa) oraz herbatę farfoclową (do parzenia w domu). Smaczniawa. Ma bardzo ciekawy, charakterystyczny posmak. Pijam ją od dzisiaj. Jeśli jutro nie przyjmą mnie do SPA, to jutro wieczorem się zważę i przez miesiąc będę pić, zasadniczo, herbatkę pu-erh. Po miesiącu ważenie i zobaczymy. Czy działa. Zawsze mogę się znaleźć w 12% ludzi opornych. Za miesiąc (+ czas spędzony w SPA) napiszę, ile ważę.
Poza tym kurs szybkiego czytania się skończył ponad miesiąc temu. Zapomniałem o tym napisać. Prędkość skoczyła mi z 250 do 750 słów na minutę.  Dla rzetelności muszę przyznać, że zrozumienie trochę spadło. Ale już widzę, że w pracy przydaje się. Dużo szybciej idzie mi selektywne przeglądanie tekstu.

poniedziałek, kwietnia 11, 2011

Mleczko ptasie, królewskie itd...

Wśród zacnych tagów bloga mego pragnę powitać Lidla. Poza debilnymi reklamami radiowymi, natknąłem się ostatnio na dwa produkty.
Pierwsze, to wino kartonowe w cenie 9,99 PLN / karton 1,5 litra o wdzięcznej nazwie Caveneta. Pierwsze wino czerwone, półwytrawne, które z przyjemnością mogę spożyć do obiadu. Smakuje mi tak, jak wino podawane do jedzenia, które pijałem podczas wyjazdów do Włoch. Zatem polecam.
Drugi produkt to Królewskie mleczko, czyli ptasie mleczko by Lidl kosztujące 7,29 PLN za kartonik 500g. Masakra, orgazm stukrotny bez wysiłku, niebo w gębie i na żołądku. Wymienię zalety. Czekolada (prawdziwa!) pokrywająca mleczko jest gruba. I to bardziej niż na produktach konkurencji (Wedla, Milki). Konsystencja kostki samego mleczka to tak, jak porównywać lody Algidy z lodami Grycana (pierwsze są stosunkowo wodniste, w drugich czuje się gęstość i mleczność). Analogicznie tutaj można zastosować owe porównanie. Mleczko od Wedla/Milki jest rzadkie. W tej chwili powiem, że nijakie. Mleczko Lidlowe jest gęste, nasycone smakiem... Po prostu doskonałe. Są 3 wersje smakowe: czekoladowe, waniliowe i cytrynowe. Ja uznaję smaki klasyczne, czyloi pierwsze dwa. Mleczko czekoladowe jest w smaku czekoladowe, że szok. Z waniliowym podobnie. Spotęgowany smak, aromat... Idę pożreć.

sobota, stycznia 15, 2011

Pij mleko, będziesz wielki.

Prawda o mleku i przetworach mlecznych. Nie mniej nie do końca wypowiedziana. Nie powiedziano o tym, że mleko naturalnie przefermentowane nie jest już takie niedobre dla człowieka. Zresztą testowałem to na sobie. O ile po czystym mleku (UHT lub normalne) goni mnie na kibelek i brzuch boli, to po jogurtach i innych przetworach jest wszystko w porządku chyba, że jest  to  słodki i podrabiany przetwór (wówczas trzustka mnie boli od przesłodzenia lub od zawartości mleka). Dodatkowo wkurza mnie m. in. śmietana Kesem, a dokładniej wyrób śmietanopodobny. Na chemii w szkole podstawowej uczono mnie, że śmietanę podrabia się dodając skrobię (która w składzie popularnej "kesemki" występuje). Podobnie, zresztą, jest z jogurtami, których gęstość wynika z zagęstników (skrobi).

poniedziałek, stycznia 10, 2011

Test konsumencki: Danio vs. Vitello

Pod wpływem artykułu z gazeta.pl o zwyczajach zakupowych Polaków, gdzie jedna z bohaterek reportażo-wywiadu opisywała swoje traumatyczne przeżycia, kiedy to biedaczka musiała przestawić się z robienia zakupów w ekskluzywnych delikatesach (nie zapamiętałem nazwy, albo jej po prostu nie podano) i musiała zacząć zaopatrywać się we wstrętnej Biedronce. Ta tragiczna zmiana wymusiła na niej zaprzestanie kupowania serka "Danio" na rzecz "Vitello" (biedronkowy produkt wytwarzany przez Mlekovitę). Dzieciom serek z trudnością posmakował. Taki on wstrętny się okazał. Trochę koloryzuję, ale takie traumatyczne wyznania zawierał ów poważny artykuł podejmujący próbę diagnozy Polaka na zakupach.
Zapraszam do przesyłania własnych testów. Warunkiem jest zakup opisywanych produktów i ich własnoręczne przetestowanie. Wkrótce będzie testowanie menu fastfoodowe i wytwory szczecińskiego potentata - Asproda.
Zakupiłem serki homogenizowane "Danio" i "Vitello", oba z kawałkami czekolady. Testujemy.

Danio
Pudełko większe, ale gramatura ta sama (140g) - więcej powietrza, bo objętość identyczna.
  • Po otwarciu: białe, trochę grudowate, większe kawałki czekolady.
  • Po degustacji: słodkie, czekolada czekoladowa, rzadsze, mniej zdecydowane w smaku.
  • Wartości odżywcze (100g): wart. energ. 122kcal/511kJ, białko: 5,8g, węglowodany: 14,4g, tłuszcz: 4,5g.
  • Skład z etykiety: twaróg odtłuszczony, wsad smakowy z kawałkami czekolady (cukier, czekolada(1,8%), syrop glukozowo-fruktozowy, aromat), śmietanka, cukier, skrobia modyfikowana, żelatyna wieprzowa. 9 składników.

Vitello
Pudełko mniejsze, ale gramatura ta sama (140g), objętościowo tyle samo.
  • Po otwarciu: kolor ecru, gładkie, kawałki czekolady mniejsze, ale liczniejsze.
  • Po degustacji: słodkie, czekolada czekoladowa, bardziej kremowa (i gęsta) konsystencja.
  • Wartości odżywcze (100g): wart. energ. 131kcal/550kJ, białko: 5,5g, węglowodany: 16g, tłuszcz: 5g.
  • Skład z etykiety: ser twarogowy, śmietanka pasteryzowana, wsad stracciatella (cukier, wiórki czekolady - 2,5%, aromat). 6 składników.

Moje wnioski:
Straszliwy serek homogenizowany "Vitello" z Biedronki jest smaczniejszy i bardziej czekoladowy (chociażby ilość wiórek/kawałków czekoladowych o tym powinna świadczyć). Po składzie widać, że jest również mniej ubajerowiony dodatkami, które, być może (to tylko taka moja teoria), mają poprawić niektóre właściwości, albo zapobiec pewnym niedoskonałościom produktu wynikającym ze stosowanej technologii lub receptury jego wytwarzania. Bardziej kaloryczny, ale różnica praktycznie żadna.

Uwag kilka:
Skład na etykietach podawany jest w kolejności od tego, co najwięcej do tego co mało lub najmniej.
Wszelkie zastrzeżone nazwy oraz cytaty podawane są tylko i wyłącznie w celach informacyjnych.