niedziela, sierpnia 07, 2011

Harry Potter 3D

Kolejny wpis z serii "test konsumencki". Wczoraj byłem na ostatnim Harrym Potterze. W 3D, oczywiście. W moim dotychczasowym życiu byłem na 4 filmach zrobionych w tej technologii: "Załoga G", któreś Transformersy, "Avatar" i ostatni film o HP. W przypadku tych ostatnich dwóch tytułów nie widzę żadnego, poza zyskami, uzasadnienia stosowania 3D. Jedyną sceną z Avatara, gdzie 3D pokazało swą moc było spotkanie dwójki głównych bohaterów, wokół których fruwały wokoło pyłki jakiejś rośliny. Z kolei w Harrym, jedyną taką sceną była śmierć Voldemorta. Czyli 2-3 minuty podniosły cenę seansu o 10 PLN - bzdura i wyciąganie kasy od ludzi. Ciekawe, czy można by zareklamować taki seans z tytułu niezgodności towaru z umową? Co do dwóch pierwszych wymienionych filmów - one wręcz ociekały od efektów 3D. Non stop coś wylatywało zza głowy widzów, coś spadało "przed" ekran, itd...

Brak komentarzy: