środa, grudnia 28, 2011

Herbatka z kwietnia i takie tam....

Wychodząc na przeciw oczekiwaniom licznym czytelnikom niniejszego bloga (których pozdrawiam) odpowiem, że herbatka kwietniowa ma się dobrze i na stałe weszła do mojego menu. Dwa miesiące temu ruszyłem na spinnig i zeszło mi z wagi 3 kg bez jakiejkolwiek diety.

A takie tam zaprezentuję poniżej (w kolejności chronologicznej).


Bardziej mi odpowiada wersja 2 (barwą głosu i ogólną interpretacją). Ale wersja 1 ma pewien fantastyczny moment na słowie "signore" o 2:45. Szybko zredukowane ff do pp i przytrzymane... Po prostu grrrrr!

niedziela, września 18, 2011

poniedziałek, września 12, 2011

Kruszynki oszukańczym kruszynkom nierówne.

Stosunkowo niedawno w Biedronce zmieniono dostawców produktów biedronkowych. W wyniku tego znikło kilka fantastycznych produktów (np serek vitello z czekoladą), a kilka zastąpił chłam. Tego ostatniego przykładem jest zmiana, jakiej uległy "Kruszynki" - kruche ciasteczka rodem z Cukierni Mistrza Jana. Dotychczasowe opakowanie z dużym mnóstwem ciastek zastąpiło jeszcze większe, oszukańcze opakowanie z małą ilością ciastek. Zmianą na lepsze może być "poszerzenie" oferty smakowej o jeden wariant więcej (podobno z belgijską czekoladą). Wczoraj miałem okazję spróbować wersji rodzynkowo-czekoladowej oraz orzechowo-czekoladowej. Ciastko w tej chwili składa się z ciastka z toną sztucznego aromatu. Obrzydliwość. Ilość aromatu jest na prawdę przesadzona. Do tego ciastka pakowane są w opakowania 3 x 2 zagłębienia, z czego 5 zagłębień jest dwu-ciastkowych, a 1 jedno-ciastkowe (dlatego piszę o oszukiwaniu w nowych kruszynkach Biedronkowych) .
Beznadzieja :(

wtorek, sierpnia 23, 2011

Mieszacz 2.0

Dzisiaj ukończyłem wersję 2.0 mojej pracy nie-magisterskiej. Jestem dumny z jej działania, chociaż pozostawia wiele do życzenia. W tej chwili przy pomocy tego narzędzia będę uzupełniać słownik. W tzw. międzyczasie będę, w miarę możliwości czasowych, dopisywać moduły analizujące składnię.
A najfajniejsze w tym wszystkim, że zostało to zrobione dzięki cierpliwości, naciskom i wsparciu pewnego nie mającego celu w życiu, hobby, itp... człowieka.

niedziela, sierpnia 07, 2011

Harry Potter 3D

Kolejny wpis z serii "test konsumencki". Wczoraj byłem na ostatnim Harrym Potterze. W 3D, oczywiście. W moim dotychczasowym życiu byłem na 4 filmach zrobionych w tej technologii: "Załoga G", któreś Transformersy, "Avatar" i ostatni film o HP. W przypadku tych ostatnich dwóch tytułów nie widzę żadnego, poza zyskami, uzasadnienia stosowania 3D. Jedyną sceną z Avatara, gdzie 3D pokazało swą moc było spotkanie dwójki głównych bohaterów, wokół których fruwały wokoło pyłki jakiejś rośliny. Z kolei w Harrym, jedyną taką sceną była śmierć Voldemorta. Czyli 2-3 minuty podniosły cenę seansu o 10 PLN - bzdura i wyciąganie kasy od ludzi. Ciekawe, czy można by zareklamować taki seans z tytułu niezgodności towaru z umową? Co do dwóch pierwszych wymienionych filmów - one wręcz ociekały od efektów 3D. Non stop coś wylatywało zza głowy widzów, coś spadało "przed" ekran, itd...

Nadziewane ciasto drożdżowe "Agnello"

Dzisiaj się skusiłem na powyższe. Tylko i wyłącznie dlatego, że było w pormocji. Ciasto drożdżowe 750g ("nadziewane") z polewą i posypką na wierzchu. Cena normalna, to około 25 PLN za opakowanie, co, w przypadku ciasta drożdżowego, jest przesadą (wychodzi około 33 PLN za kilogram). W mojej ulubionej cukierni szczecińskiej z Basenu Górniczego, której sława krąży po cały mieście, zajepiiiiiiiiiiiiii ciasto drożdżowe z owocami (nie owockiem co jakiś czas) i innymi dodatkami, kosztuje połowę mniej. Ale do rzeczy.
Ciasto owe to, zasadniczo, sama słodka drożdżówka nadziana pionowymi porcjami czekolady, której jest jak na lekarstwo. W ramach testów wciągnąłem 1/3 opakowania w nadziei na dokrojenie się do czekolady. Udało mi się w ostatnim kawałku dotrzeć do 2 pokładzików czekoladowego nadzienia.
Moja opinia o tym produkcie nie będzie zbyt entuzjastyczna. Ciasto idealne na drogi, słodki zapychacz. Wydaje mi się, że lepiej kupić sobie kawałek torta z lokalnej cukierni.

niedziela, maja 29, 2011

"Melancholia" L. von T.

W kinie byłem dziś. W filmie urzekła mnie muzyka. Poza weselem, ciągle przewijała się uwertura do "Tristana i Izoldy" R. Wagnera. Miodzio.
Poza tym film utrzymany w klimacie. Uśmiechnąłem się jedynie, jak kilku widzów o wyglądzie dresa/zsolarowanej blondyny opuścili film po pół godzinie.
Do rozpłynięcia się:

sobota, maja 14, 2011

Quiz....

Jest na dole "czytaj cały wpis", ale nie klikajcie, żeby dać sobie szansę na zastanowienie i samodzielne wymyślenie odpowiedzi.
W ramach chwalenia się dodam, że wersja 1.0 mojej pracy magisterskiej powstała. W tej chwili szaleję na wersją 2.0 no i strasznie dużo programuję. Aż sam jestem w podziwie nad swą pracowitością. Czas na pytanie quizowe:
Co robię, aby przeczytać zawartość kartki znajdującą się przy jej górnej krawędzi, która jest zasłonięta z powodu częściowego jej wsunięcia pod klawiaturę?

wtorek, kwietnia 26, 2011

Herbata-cudo: Pu-erh

Dzisiaj znalazłem w sieci, że owa herbata pomaga schudnąć bez stosowania żadnej diety. Na polskiej Wikipedii napisano, że bliżej niezidentyfikowane źródło francuskie przeprowadziło badania. W ich wyniku stwierdzono, że 88% osób poddanych eksperymentowi straciło w ciągu miesiąca (!!!) od 3 do 10 kg masy ciała bez zmian nawyków żywieniowych. Jedynie przez przestawienie się na herbatę Pu-erh. Zachwycony tymi badaniami zakupiłem 2 opakowania. Herbatę saszetkową (do pracy - łatwiejsza obsługa, ale droższa) oraz herbatę farfoclową (do parzenia w domu). Smaczniawa. Ma bardzo ciekawy, charakterystyczny posmak. Pijam ją od dzisiaj. Jeśli jutro nie przyjmą mnie do SPA, to jutro wieczorem się zważę i przez miesiąc będę pić, zasadniczo, herbatkę pu-erh. Po miesiącu ważenie i zobaczymy. Czy działa. Zawsze mogę się znaleźć w 12% ludzi opornych. Za miesiąc (+ czas spędzony w SPA) napiszę, ile ważę.
Poza tym kurs szybkiego czytania się skończył ponad miesiąc temu. Zapomniałem o tym napisać. Prędkość skoczyła mi z 250 do 750 słów na minutę.  Dla rzetelności muszę przyznać, że zrozumienie trochę spadło. Ale już widzę, że w pracy przydaje się. Dużo szybciej idzie mi selektywne przeglądanie tekstu.

poniedziałek, kwietnia 11, 2011

Mleczko ptasie, królewskie itd...

Wśród zacnych tagów bloga mego pragnę powitać Lidla. Poza debilnymi reklamami radiowymi, natknąłem się ostatnio na dwa produkty.
Pierwsze, to wino kartonowe w cenie 9,99 PLN / karton 1,5 litra o wdzięcznej nazwie Caveneta. Pierwsze wino czerwone, półwytrawne, które z przyjemnością mogę spożyć do obiadu. Smakuje mi tak, jak wino podawane do jedzenia, które pijałem podczas wyjazdów do Włoch. Zatem polecam.
Drugi produkt to Królewskie mleczko, czyli ptasie mleczko by Lidl kosztujące 7,29 PLN za kartonik 500g. Masakra, orgazm stukrotny bez wysiłku, niebo w gębie i na żołądku. Wymienię zalety. Czekolada (prawdziwa!) pokrywająca mleczko jest gruba. I to bardziej niż na produktach konkurencji (Wedla, Milki). Konsystencja kostki samego mleczka to tak, jak porównywać lody Algidy z lodami Grycana (pierwsze są stosunkowo wodniste, w drugich czuje się gęstość i mleczność). Analogicznie tutaj można zastosować owe porównanie. Mleczko od Wedla/Milki jest rzadkie. W tej chwili powiem, że nijakie. Mleczko Lidlowe jest gęste, nasycone smakiem... Po prostu doskonałe. Są 3 wersje smakowe: czekoladowe, waniliowe i cytrynowe. Ja uznaję smaki klasyczne, czyloi pierwsze dwa. Mleczko czekoladowe jest w smaku czekoladowe, że szok. Z waniliowym podobnie. Spotęgowany smak, aromat... Idę pożreć.

czwartek, marca 03, 2011

Pani Irenka Kwiatkowska

Dzisiaj zmarła. Jak umierali Luciano Pavarotti albo Hanka Bielicka czułem się identycznie źle. Wszyscy wymienieni kojarzyli mi się z dobrymi chwilami z dzieciństwa. Kwiatkowską uwielbiałem za kreowane role. Bielicką uwielbiałem słuchać. Podobnie jak Pavarottiego. Zapewne dlatego, że kojarzyli się mi z dobrymi chwilami z dzieciństwa.

Po prostu umiera moje dzieciństwo.

Utwór pełen smutku i zadumy.
Utwór pełen smutku i zadumy. Znałem człowieka, który miał wybrany utwór do odtworzenia na swym pogrzebie. Ja bym chciał, aby na moim pogrzebie wykonano (tak, mam wymagania - tenorem jestem) "Już się zmierzcha" Wacława z Szamotuł, "O Magnum Misterium" Mortena Lauridsena, "The Unanswered Question" Chrlesa Ivesa oraz właśnie powyższe "Adagio Albinoniego" Remo Giazotto.

czwartek, lutego 10, 2011

Zakręcam

Na zakręcie życiowym. Zawiedziony jestem. Do tego mam problem z loginem i haslem do loklanej bazy danych.

sobota, stycznia 15, 2011

Pij mleko, będziesz wielki.

Prawda o mleku i przetworach mlecznych. Nie mniej nie do końca wypowiedziana. Nie powiedziano o tym, że mleko naturalnie przefermentowane nie jest już takie niedobre dla człowieka. Zresztą testowałem to na sobie. O ile po czystym mleku (UHT lub normalne) goni mnie na kibelek i brzuch boli, to po jogurtach i innych przetworach jest wszystko w porządku chyba, że jest  to  słodki i podrabiany przetwór (wówczas trzustka mnie boli od przesłodzenia lub od zawartości mleka). Dodatkowo wkurza mnie m. in. śmietana Kesem, a dokładniej wyrób śmietanopodobny. Na chemii w szkole podstawowej uczono mnie, że śmietanę podrabia się dodając skrobię (która w składzie popularnej "kesemki" występuje). Podobnie, zresztą, jest z jogurtami, których gęstość wynika z zagęstników (skrobi).

czwartek, stycznia 13, 2011

Reportaż o polskim jedzeniu.

Poniżej reportaż o jedzeniu w Polsce z TV Polsat.
O kontroli masła czytałem w gazetach. Wtedy też zastanowiło mnie, dlaczego w przypadku wykrycia oszustw przez producentów, instytucja działająca za pieniądze podatników nie może opublikować, czyje produkty były oszukane.
A w przypadku wędlin "wysokowydajnych" powinien być obowiązek zamieszczania informacji "wyrób wędlinopodobny". Za komuny były normy mówiące, ile wędliny może wyjść z danej ilości surowego mięsa. Proponowałbym to uznać za kryterium wędlinowości.


wtorek, stycznia 11, 2011

Film o amerykańskim jedzeniu.

Poniżej amerykański dokument o jedzeniu. Pomijając biedną kobietę, która woli kupić cheesburgera w McSzajsie za 1$, niż brokuła (przeciętnie ważącego pół kilograma) w cenie za 1,29$/funt, film zwrócił uwagę na kilka rzeczy:
  1. Przestawianie się na genetycznie modyfikowaną jedną odmianę rośliny uprawnej (w filmie mowa o soi) stanowi zagrożenie dla produkcji tej rośliny. Wystąpienie szkodliwego, dla niej, czynnika powoduje całkowitą klęskę urodzaju, bo inne odmiany, których są odporniejsze nań, nie są uprawiane. Nie wierzę w szkodliwość takiej rośliny po zjedzeniu. Te rośliny są szkodliwe tylko z ekologicznego punktu widzenia.
  2. Przemysłowa hodowla zwierząt wygląda niehumanitarnie. Poza tym wymaga stosowania antybiotyków, co powoduje uodparnianie się bakterii na nie.
  3. Podana teoria istnienia dopłat do produkcji rolnej jest bardzo ciekawa. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego nie można zlikwidować dopłat, a ludziom obniżyć podatki i tym samym wyrównać podwyżkę cen żywności spowodowaną wyższymi cenami skupu produktów rolnych.
  4. Chyba przeprofiluję troszkę tego bloga. Będzie to blog z misją ;)






Część 8 (nie można umieścić na stronie): http://www.youtube.com/watch?v=GA3b7so3L-8

poniedziałek, stycznia 10, 2011

Test konsumencki: Danio vs. Vitello

Pod wpływem artykułu z gazeta.pl o zwyczajach zakupowych Polaków, gdzie jedna z bohaterek reportażo-wywiadu opisywała swoje traumatyczne przeżycia, kiedy to biedaczka musiała przestawić się z robienia zakupów w ekskluzywnych delikatesach (nie zapamiętałem nazwy, albo jej po prostu nie podano) i musiała zacząć zaopatrywać się we wstrętnej Biedronce. Ta tragiczna zmiana wymusiła na niej zaprzestanie kupowania serka "Danio" na rzecz "Vitello" (biedronkowy produkt wytwarzany przez Mlekovitę). Dzieciom serek z trudnością posmakował. Taki on wstrętny się okazał. Trochę koloryzuję, ale takie traumatyczne wyznania zawierał ów poważny artykuł podejmujący próbę diagnozy Polaka na zakupach.
Zapraszam do przesyłania własnych testów. Warunkiem jest zakup opisywanych produktów i ich własnoręczne przetestowanie. Wkrótce będzie testowanie menu fastfoodowe i wytwory szczecińskiego potentata - Asproda.
Zakupiłem serki homogenizowane "Danio" i "Vitello", oba z kawałkami czekolady. Testujemy.

Danio
Pudełko większe, ale gramatura ta sama (140g) - więcej powietrza, bo objętość identyczna.
  • Po otwarciu: białe, trochę grudowate, większe kawałki czekolady.
  • Po degustacji: słodkie, czekolada czekoladowa, rzadsze, mniej zdecydowane w smaku.
  • Wartości odżywcze (100g): wart. energ. 122kcal/511kJ, białko: 5,8g, węglowodany: 14,4g, tłuszcz: 4,5g.
  • Skład z etykiety: twaróg odtłuszczony, wsad smakowy z kawałkami czekolady (cukier, czekolada(1,8%), syrop glukozowo-fruktozowy, aromat), śmietanka, cukier, skrobia modyfikowana, żelatyna wieprzowa. 9 składników.

Vitello
Pudełko mniejsze, ale gramatura ta sama (140g), objętościowo tyle samo.
  • Po otwarciu: kolor ecru, gładkie, kawałki czekolady mniejsze, ale liczniejsze.
  • Po degustacji: słodkie, czekolada czekoladowa, bardziej kremowa (i gęsta) konsystencja.
  • Wartości odżywcze (100g): wart. energ. 131kcal/550kJ, białko: 5,5g, węglowodany: 16g, tłuszcz: 5g.
  • Skład z etykiety: ser twarogowy, śmietanka pasteryzowana, wsad stracciatella (cukier, wiórki czekolady - 2,5%, aromat). 6 składników.

Moje wnioski:
Straszliwy serek homogenizowany "Vitello" z Biedronki jest smaczniejszy i bardziej czekoladowy (chociażby ilość wiórek/kawałków czekoladowych o tym powinna świadczyć). Po składzie widać, że jest również mniej ubajerowiony dodatkami, które, być może (to tylko taka moja teoria), mają poprawić niektóre właściwości, albo zapobiec pewnym niedoskonałościom produktu wynikającym ze stosowanej technologii lub receptury jego wytwarzania. Bardziej kaloryczny, ale różnica praktycznie żadna.

Uwag kilka:
Skład na etykietach podawany jest w kolejności od tego, co najwięcej do tego co mało lub najmniej.
Wszelkie zastrzeżone nazwy oraz cytaty podawane są tylko i wyłącznie w celach informacyjnych.

niedziela, stycznia 02, 2011

Wspominkowo

Ja wiem czemu ta piosenka kojarzy mi się z Hanką Bielicką.
Za wikipedią:

1 marca 2006 wzięła udział w nagraniu programu Szymon Majewski Show, w którym żartobliwie powiedziała „Dzisiejszy wieczór będzie pod nazwą: Bawcie się dzieci, nim babcia odleci.” Był to jej ostatni telewizyjny występ. Za pracę artystyczną otrzymała wiele odznaczeń i nagród.
9 marca przed południem przeszła w szpitalu przy ul. Stefana Banacha w Warszawie operację tętniaka aorty, po której o godzinie 16:15 tego samego dnia zmarła. Nazajutrz, 10 marca, polski Sejm uczcił jej pamięć minutą ciszy. Pogrzeb artystki odbył się 16 marca.

sobota, stycznia 01, 2011

Nowy Rok

Rozpoczął się Nowy Rok. Jutro idę na siłownię, bo do tej pory nie chodziłem z powodu głupiego przeziębienia.
Plan na ten rok. Wylaszczyć się z zachowaniem umiaru i dobrego smaku. Dostać się na studia (to w czerwcu), dorobić się stabilnego źródła przyzwoitego dofinansowania studiów (do czerwca/lipca) dziennych i rozpocząć studia (najlepiej dzienne) w październiku.
Awaryjny pomysł (gdyby gotówki było za dużo): nauczyć się pływać.
Z pozostałych postanowień: porządki (oby jak najszybciej), ostateczne zwalczenie 20-letniego nałogu/nawyku, kierowanie się przyzwoitym i zdrowym egoizmem w życiu.
Szybkie czytanie jakoś idzie - raport na blogu o czytaniu, wraz z komentarzem, zamieściłem.
Wszystkim czytającym lepszego nowego!