czwartek, maja 22, 2008

Jestem na przegranej pozycji.

W starciu z maminką, pieskowym dziadkiem, telewizorem i czekoladą (co gorsza białą) nie mam szans.
Ale nie o tym miało być. Fantastyczny film pt. "Misja" Rolanda Joffé z 1986r. Fabuła w połączeniu z fantastyczną muzyką Ennio Morricone utworzyły emocjonalną mieszankę wybuchową. Cudowne. Zwłaszcza muzyka.
I tutaj refleksja nad "Panem Piotrem R.", który tak chwali się udziałem w kursie mistrzowskim u Morricone. Chyba jedyne, czego się od niego nauczył to stosowanie chóru (im bardziej liczebny, tym lepiej). Mógłby podejrzeć też jak się dyryguje zespołem. Bo on bardziej podryguje. Podobieństwo pozorne, ale jest. Nie mniej wydaje mi się, że Rubik ze swoim warsztatem nie umywa się w żaden sposób do "wielkich, przez współczesnych niezrozumianych".
Na koniec "mocny" finał - ja nie dałem rady. Pękłem.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Milka. Mleczna. Mega duża.