niedziela, marca 30, 2008

Młodość...

czyli nie ma róży bez kolców.
Ostatnio sobie trochę dumam no i wydumałem.
Znam dość dużo ludzi młodych, u progu Życia. Ale zniechęcenie i beznadzieja ich nie opuszcza. W moim przypadku zawiodłem się co do samodzielności. Myślałem, że przynajmniej będę w stanie mieszkać w towarzystwie wybranej osoby. Tymczasem ja nie mogę. Trzymają mnie moje ukochane studia, o których wolę nie myśleć. Rzucić ich nie da się, bo byłoby to wielką nieodpowiedzialnością i głupotą. Z kolei sprowadzić ową osobę do Szczecina też jest niemożliwe, bo tak i już. To jest obecnie dla mnie największy ból.
update: I najgorsze jest to, że rozwiązanie obecnych problemów widzę w nieosiągalnych obecnie pieniądzach.

Dla Ciebie:





Piosenka, którą kojarzę z Tobą. Uosabia (przynajmniej część) Ciebie.