Ów szlachetny trunek kojarzy mi się z babcią. Gorący kubek (w fajny wzorek - babcia zawsze miała i ma fajne kubki) takiej herbaty w chłodny, sierpniowy wieczór. Do tego dwie, lekko podfermentowane wisienki i zapach domu babci... Paprocie, mirt, rozmaryn, anginka oraz wszechobecny spokój w domu babci zakłócany kurantem z zegara i stukotem przejeżdżającego niedaleko pociągu (teraz szyny wymienili na bezstykowe). A zimą rozgrzany piec.
I stara, działająca maszyna do szycia Singera nie przerobiona na stolik (barbarzyństwo).
I stara, działająca maszyna do szycia Singera nie przerobiona na stolik (barbarzyństwo).
1 komentarz:
przywiozę.
PS Nie wiem o tym rss-ie. Ja nie bardzo się znam.. :( Podowiaduję się i dam znać.
Prześlij komentarz